Prostota pozostaje ciągle wyzwaniem. Jest lekarstwem na połowę zła tego świata. Bez recepty. Ale to lekarstwo nie ma dzisiaj wzięcia. Raczej, człowiek prosty staje się dla wielu społeczności zagrożeniem, w najlepszym wypadku utrudzeniem. Zdecydowanie jednak częściej - dziwakiem.
Czym prostota jest, a czym nie?
Piękna prostota, taka której uczymy się z Ewangelii Jezusa, jest SZLACHETNOŚCIĄ człowieka. A szlachectwo zobowiązuje !
Głupia prostota jest jedynie prostactwem. Pomimo dobrych chęci, na co dzień zazwyczaj jesteśmy w jakimś napięciu pomiędzy obydwoma.
Konieczny jest stan wewnętrznego zdyscyplinowania czowieka, bo nie ma prostoty bez dyscypliny. Warto zastanowić się, na ile tak pojęta szlachetna prostota, obecna w człowieku, bliska jest pojęciu autorytetu konkretnej osoby. Wewętrzna dyscyplina rodzi więc PROSTOTĘ. A tak zrodzona, nie jest "sama dla się" w człowieku. Ma jak wszystko co wielkie w życiu charakter służebny. Staje się prawdziwym lekarstwem dla serca człowieka, dokonując w nim "unifikacji", przywracając sercu zdolność do odbudowy jego niepodzielności (jedności).
Przeciwieństwem tak pojmowanej prostoty jest dipsychia, którą chyba najwłaściwiej opisuje pojęcie dwulicowości i obraz rozdartego serca. Prowadzi ona do takiego stanu, w którym serce szczelnie otula zaćma niemożności oglądu Boga Żywego. Im bardziej serce podzielone, tym bardziej, pomimo dobrych chęci, zrywów woli, starań, człowiek oddala się od Źródła Życia.
Podzielone serce w nas, niekoniecznie wynika ze złej woli, czasem ludzie nam tak uczynili. Ale trzeba pamiętać, że częstym powodem prowadzącym do takiego stanu, jest trzymany długo w sobie żal i ból, zatrzymanie się nad krzywdą uczynioną nam właśnie przez innych. Można tak się zasklepić w poczuciu skrzywdzenia, że coś w sercu pęka. Wtedy taki stan dobrze opisuje pojęcie serca rozdartego bólem.
Wtedy, przy tak podzielonym sercu, walka o prostotę, to coś zdecydowanie więcej niż walka o styl życia ... (cdn)