Zmagając się z przemijaniem życia, cyklicznie raz po raz, zachęceni strategią tego świata, wytężamy siły aby domknąć stary i powitać nowy rok, „świętując” kolejny, jak bardzo umowny reset wybrzmiewającego czasu. Przy okazji mierząc i wartościując życie, które już ”poza” nami, a także budując często całe stosy nadoczekiwań wobec tego co „przed”. A wszystko w atmosferze dobrze wykonanego obowiązku, jak gdyby od tego zależał właściwie odczytany sens naszego życia.
Czy przeżycie kolejnego roku oznacza że jesteśmy bardziej rozwinięci, dojrzali, spełnieni? Czy miara zaprzeszłych miesięcy potwierdza niezwyczajność naszego istnienia? Czy znakiem życiowego sukcesu jest odmierzanie kolejnych dekad? Jeżeli tak, to dlaczego tak wielu u schyłku świadomego czerpania z daru życia nierozdzielnie odczuwa upływający czas z wcale nie małą nutą goryczy.
Gdzie przebiega linia podziału między złudzeniem o linearnie przemijającym czasie wartościującym wszystko, a głęboko wpisaną w nasze jestestwo Prawdą, o pierwotnym zamyśle Stwórcy nadającej sens istnieniu. Jak bardzo pozwoliliśmy, aby mgła pozorów wpełzająca w najgłębsze zakamarki umysłu, a dalej i serca, zamazała linię graniczną! Być może właśnie dlatego Mistrz nadaje swoim uczniom zupełnie inny kierunek postrzegania siebie i świata, całkowicie niezmierzalny upływającymi sekundami. Być może dlatego i dzisiaj nie pozwala zapomnieć mocno wybrzmiewającego:
WYPŁYŃ NA GŁĘBIĘ !